niech to się już w końcu zacznie..
Kasia, 14 marzec 2020
Nigdy nie byłam jakoś specjalnie
poetycko uzdolniona, ale zawsze (to wiem na pewno) lubiłam wymyślić
jakiś tekst, w którym można było doszukiwać się podwójnego
dna.
Pisałam kajety w ładne literki i chowałam na dnie
szuflady.
Tak się mówi, chociaż nigdy wcześniej takiej szuflady
nie miałam, więc chowałam ten kajet pod łóżko, albo do pudła
jakiegoś i tam kwitły te wszystkie słowa i teksty.
Nie tak dawno
postanowiłam trochę odświeżyć sobie pamięć i zerknęłam na
kilka luźnych kartek zamkniętych w różowej teczce z gumką.
Trochę
nieśmiało czytałam te moje poetyckie próby i jakoś tak znowu
wróciła ta myśl, to głębokie pragnienie i ukryte marzenie.
To co odkładałam już od czasów
liceum, na co nigdy wcześniej się nie odważyłam.
Znowu
zapragnęłam założyć tego nie dającego mi spokoju...
bloga.
W myślach miałam już
tyle tematów o których chciałabym pisać, tyle tekstów słyszałam
w swojej głowie i za każdym razem głośno klęłam w duchu, że
nie mogę już, teraz, natychmiast spisywać tych myśli.
A one jak
antylopy uciekały mi po suchej pustyni lewej półkuli
mózgu.
Marzyłam o ładnym blogu, o ładnych zdjęciach, które
będę tam dodawać, ładnej kompozycji i ładnych literkach
zamieniających się w ładne zdania.
W mojej głowie obraz bloga
był idealny.
Z maślanymi oczami przenosiłam się w myślach na
wygodny szary fotel,
siadałam z laptopem na kolanach, a dłonie tak delikatnie sunęły
po klawiaturze i zapisywały z głowy wszystko..
Ten obraz był idealny, ale przez moje
niezdecydowanie i tą w sercu niepewność...
pryskał jak bańka mydlana kiedy tylko
dotnie czubka nosa.
No właśnie...
pora dać sobie porządnego
pstryczka w nos, aż zaboli.
Aż łezka żalu do samej siebie
pojawi się w lewym kąciku oka.
Z tą łezką obserwowałam jak
inni spełniają się w tej „blogosferze” i realizują swoje
marzenia pisząc o tematach, które układały się w mojej
głowie.
Dziś, pełna nadziei, ale też pełna obaw,
zaczynam.
Nie chcę już dłużej czekać.
Tematy i życie
uciekają mi przez palce, a ja naprawdę chcę i naprawdę mam Wam o
czym opowiedzieć.
Bez końca mogłabym pisać o
czerwcowej łące i polnych kwiatach.
O zapachu majowych bzów i
tych budzących się wśród śpiewu ptaków porankach.
Chcę Wam
opowiedzieć o ceramicznych historiach, momentach zachwytu kiedy
otwieram klapę pieca i widzę te perełki, to mieniące się w
oczach złoto.
Dłużej nie uniosę tych historii w sobie, moja
pamięć tak często bywa ulotna.
Przez sekundę mam w głowie
myśl, która brzmi idealnie..
chwilę później zapominam cały jej sens.
Niech to się już w końcu zacznie..